niedziela, 24 sierpnia 2014

Kebabowe podsumowanie Władysławowa

Jeżeli miałbym pistolet z dwiema kulami i znajdował się w pokoju z Hitlerem, twórcą tego kebaba i Stalinem to zastrzeliłbym twórcę dwa razy ~ Tymon R, o kebabach z Władka
W całej historii bloga jest to chyba najtrafniejszy cytat. Dzięki Tymon, pozdrówki dla Ciebie. Ale zacznijmy od początku.
We Władku byłem tydzień, stąd przerwy w pisaniu bloga. W sumie cieszyłem się, bo oprócz innych atrakcji jest tam na pewno dużo kebabów, a więc i materiału testowego. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że jakieś 90% kebabów tam posiada jedna firma, która do tego nie sili się na oryginalność. Tzw "największy kebab w mieście". Właściwie taki kebabowy McDonald, tyle że gorszy. W sumie naprawdę nie warto opisywać tego kebaba, ale ku przestrodze. Zdjęć niestety nie posiadam, w sumie nie było ich warto nawet robić. Z tych względów, w podsumowaniu Władka znajdzie się tylko jeden kebab, ponieważ ciężko było trafić na jakikolwiek inny. Warto zwrócić uwagę na ceny, które zaczynają się od 14 zł (za zwykłego kebaba) co jest swoistą zapowiedzią tego, że coś jest nie tak.

Mięso: Właściwie tylko kurczak, nie ma wyboru. Jest go dużo to fakt, co nie zmienia tego, że jest zwyczajnie ohydne. Oślizgłe, za tłuste i niedopieczone. Ale ludziom przychodzącym do kebaba o 1 w nocy raczej jest wiele spraw obojętnie, tak mięso nie robi im różnicy. Kebaba jadłem też po południu i mięso było takie samo, więc kwestie zależności od pory można pominąć. Dobry kebab zresztą trzyma formę niezależnie od zegara.
Sos: Klasyczny gotowy sos kupowany w pojemnikach, taki jak dostaje się np do hot-doga na stacjach. Żółte bidony, wiecie o co biega. Nie jest zły, ale dobry też nie. Szczerze mówiąc to i tak najlepszy punkt tych kebabów, zwykle brałem tylko ten.
Warzywa/surówki: Wszędzie te same, nawet dobre, ale było w nich za dużo papryki i były zbyt ostre. Klasyczna sałata, ogórek itd. Na uwagę zasługuje zwykle dodawany bardzo duży kawałek pomidora. Całkiem nieźle jak na ten zalew gówna.
Bułka: Mam wrażenie, że ten kawałek pieczywa, buńczuczno zwany przez tych kebabiarzy "bulką" chce ścigać się z mięsem w wyścigu o największe GÓWNO w tym kebabie. Bułka jest fatalna, absolutnie beznadziejna, jest sucha, przecieka i można sobie na niej połamać zęby.

Podsumowanie będzie bardzo treściwe i krótkie. Naprawdę, nie jedz tam jeśli nie musisz. Kebab ewidentnie bazuje na zasadzie - najebany to wszystko mu obojętnie XD. Hamburgery, czy nawet chińszczyzna oferowana tam jest 100 razy lepsza. Nazwa "najlepszy kebab w mieście" jest tylko groteskowym komentarzem na temat jakości tej sieciówy.

Jedynym (patrząc oczywiście z ujęcia kebaba) miłym akcentem tego wyjazdu był kebab przy stacji PKP w Gdyni, który był ewenementem, ponieważ..kurczak tam był robiony domowymi sposobami. Przypominał on słynny posiłek kulturystów-amatorów (tzw ryż z kurczakiem, na masę) - kurczak był w curry, ładnie pokrojony a warzywka były domowe i tak też podane. Fajna sprawa, choć mało kebabowa w swej istocie.

Pozdrowienia dla Pani robiącej hamburgery, która w 100% zgodziła się z moją opinia i odwiedziła bloga.
Ocena: 3/10

Pozdro!

1 komentarz:

  1. Właśnie zamówiłem największego kebab w mieście.16 zł, 8 kesow i po kebab porażka totalna.nie polecam!!!

    OdpowiedzUsuń