czwartek, 14 stycznia 2016

Arianos kebab

Tym razem będzie inaczej. Bez 8, 8+, czy tego co tam zawsze daję. Będzie chujowo. Słyszałem, że hejt dobrze się sprzedaję, więc postanowiłem pójść z duchem czasu. Zapraszam do czytania, jest to pierwszy kebab z serii desantu na Gagarina, jest niedaleko, to go podciągnąłem.

Ze zjedzeniem kebaba w plazie nosiłem się już od dłuższego czasu i zawsze mamiła mnie niska cena (9,80 za rollo), ale zawsze inne sprawy nie pozwalały mi przybrać maski el kebabusa i zająć się tym na poważnie. Tym razem jednak mi się udało i zakupiłem sobie rollo za 9,80 z łagodnym.

Szczerze mówiąc to nie wiem od czego zacząć, bo w tym kebabie, w przeciwieństwie do innych dupa bolała mnie już PRZED konsumpcją, nie po. Bądźmy jednak konserwatywni.
Mięso: Gdybym miał to opisać jednym słowem, byłby to murat. Mają mięso od tego samego dostawcy. Mięsa było dużo i na tym jego zalety się kończą. Jest suche i przede wszystkim ma naprawdę dziwny zapach, czasami wyczuwalny w innych kebabach, tutaj jednak dominuje i serio przeszkadza. Nigdy się nie spotkałem z czymś takim, a żołądka nie oszczędzam.
Surówka: Najzwyklejsza część kebsa. Jej ilość jest odpowiednia, jej woń nie jest agresywna, jest pocięta na drobne kawałki. Przyczepić mógłbym się jedynie do małej ilości składników, ale w przeciwieństwie do reszty, tutaj nie krytykuje tego z przyjemnością. Jest  OK.
Sos: Sosu równie dobrze mogłoby nie być. Spotykałem się już z tym, że sosu było ciut za mało i kebab był suchy, ale tutaj naprawdę nie czułem nic poza tym mięsem. Miałem wrażenie, jakby sosu nie było. Drugi tester jadł z drobiem i czosnkowym i tam sos było czuć, ale co z tego, jak kebab ociekał w tłuszczowej marynacie z kurczaka.
Bułka: Najgorzej. Już mówię czemu. Jak widzicie, rollo na dole jest owiniętę aluminiową folią. Pewnie powiecie, że to ze względu na troskę jedzącego. Otóż nie. Jest tam folia, ponieważ kebab jest otwarty z dwóch stron. Nie zrobiłem zdjęcia, bo miałem brudne łapy. Nie chce mi się nawet tego komentować, jedyne o czym mogę pomyśleć to chyba to, że komuś zależało, żeby tego kebaba jadło się tylko 3/4,a co najzabawniejsze, pod aluminium jest najwięcej mięsa. Ale przynajmniej dają widelczyki hehe. Foliowy worek zamiast papierka jest też dziwnym i niewygodnym zabiegiem.

Ci którzy chcieli hejtu, wreszcie się doczekali. Jedyną pozytywną stroną tego kebaba jest jego cena, która wynosi 9,80. Teraz już wiem, czemu jest tam "wieczna promocja". Najsmutniejsze jest też to, że kebaby robi tam facet, który robi(ł) też kebaby "U Turka" na mieście i tam jakoś mu to wychodziło. Właściciel? Nie wiem, ja tu tylko konsumuję.

Ocena: 2/10

Nie ma 1, bo kebab miał jednak mięso.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz