Przy nałogowym jedzeniu kebabów konieczne jest, aby utrzymywać nastawienie bycia "ciągle głodnym", zarówno dosłownie jak i w przenośni. Fizycznie przejawia się to w gotowości do bycia prawdziwym kombajnem na polu pełnym kebabów, do koszenia ogromnych ilości tego smakołyku, (z krótkimi przerwami na tankowanie rzecz jasna) nie zważając na jego jakość w etapie testowym. Drugie znaczenie wyżej wymienionego pojęcia to ciągła ekspansja. Poszukiwanie nowych miejsc, sprawdzanie nietypowych pozycji w menu, a także porównywanie kebabów w ich naturalnych środowiskach, z tym co dobrze znane na rodzimym, toruńskim podwórku. Odwiedzając parokrotnie Płock w ostatnim czasie, nie mogłem się oprzeć by spróbować specjałów tego miasta, szczególnie żywego w okresie letnim z racji urodzaju cudownych festiwali muzycznych.
Dwójka moich przewodników zabrała mnie do miejsca nazwanego....
Lokal robi bardzo dobre wrażenie. Jego powierzchnia jest duża, przypomina on bardziej małą restaurację niż typowego kebaba. Wystrój nie ma cech wyróżniających, ale higiena stoi na wysokim poziomie, co jest najważniejsze. O restauracyjnym przeznaczeniu budynku zawiadamia też okienko, do którego oddaje się naczynia, żywcem wyjęte z kolonijnych stołówek. Menu jest obszerne, zawiera większość klasycznych kompozycji, z czego większość podawane na talerzach. Marmaris ma także dowóz, niestety nie można płacić kartą.
Na środkowym zdjęciu widzicie mojego kebaba (11 zł), a na dwóch pozostałych w placku lahmacun (15 zł). Sos łagodny. Miłym dodatkiem jest to, że menu, oprócz cen, zawiera również ilość mięsa. W obu wariantach jest to 130 gram. Bardzo dobrym pomysłem jest dawanie kebaba w bułce w miseczce - uratowało to moją odzież.
Mięso: Zdecydowanie najmocniejszy punkt tego kebaba. Pocięte w dłuższe paski, wymieszane warstwowo w kebabie i świetnie doprawione. Dawno nie jadłem kebaba, który miałby tak wyraziste mięso. Lokal nie skupia się na tym by mięso było tylko dobre, malują oni szerszy obraz poprzez użycie dobrze dobranych przypraw. Wielki plus.
Surówka: Najgorszy element, jednak nie przez jakość składników czy ich rodzaj (surówka jest klasyczna, bez udziwnień, a składniki świeże), ale poprzez kompozycję. Za dużo było czerwonej kapusty, co sprawiało że surówka nabrała nienaturalnego, charakterystycznego zapachu. Uważam, że tutaj o wiele lepiej wypada to w placku - tam poprzez przemieszanie wszystkiego jest to znacznie mniej odczuwalne.
Sos: Bardzo dobry, pasuje do reszty. Niestety jego konsystencja jest trochę zbyt ciężka. Gdyby jednak go trochę rozwodnić, byłby to naprawdę dobry łagodny. Nie dominuje nad innymi elementami i nie jest ciężki dla żołądka. Ważny czynnik, jeśli Wasz żołądek pracuje na dużych obciążeniach. W wariancie z plackiem widzicie sos mieszany, do którego nie mam zastrzeżeń.
Bułka: Bułeczka jest trochę innego typu niż to, do czego przyzwyczaił mnie Toruń. Jest grubsza, bardziej "zbita". Nie kruszy się i nie jest sucha. Ceniłem dodatek w postaci nasion. Niestety nie powoduje to wzmocnienia całej konstrukcji. Wciąż przecieka jak owoce konstrukcji firm typu "ja & szwagier".
Marmaris to kebab oferujący bogate menu i przyjemne miejsce do degustacji. Jeśli zaś chodzi o jego creme de la creme to jest to kebab dryfujący w czyśćcu między bardzo dobrym kebabem a przeciętniakiem. Mięso zdecydowanie niesie na barkach tego zawodnika.
Ocena: 7+/10
PS. Chciałbym serdecznie podziękować moim płockim przewodnikom. Bez Was ta recenzja by nie powstała, więc dołożyliście trochę sosu do tego jednego, wielkiego, mentalnego kebsa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz