Nie zapuszczałbym się do tego miejsca bez narzędzi do szybkiego płukania żołądka ~ Patryk ZOd dłuższego czasu chciałem "postawić kropkę nad i" i zrecenzować ostatni kebab na toruńskiej ulicy kebabowej aka szewskiej (technicznie rzecz biorąc został jeszcze jeden, ale materiał został już dawno pobrany). Wczoraj nastała ku temu dogodna okazja, a że na bloga zaglądam już raczej rzadziej niż częściej (przybyłem, zobaczyłem, zjadłem jak to mawiał pewien znany dziadek, niestety kebabów nie przybywa), to stwierdziłem że jest to świetna okazja na jakąś obiektywną recenzję. Mój wzrok przykuł niepozornie wyglądający lokal z ładnym frontem o nazwie "Metro", ale lekko schowany, w porównaniu do innych kebabów, krzyczących niemo "Najlepszy turkish kebab w Toruniu".
Tak wygląda wejście, całkiem klimatyczne
Po wejściu do budynku usłyszałem babcię, która jadła kebaba i głośno komentowała poziom upieczenia mięsa w kebabie, co mnie bardzo zaciekawiło, ale zarazem zmotywowało. Lubie jak kebaby stanowią pewne wyzwanie dla żołądka. Menu zawiera głównie kebabowe wariacje i panini (robione jednak w bułkach od kebabów) , a także jakieś głupoty typu frytki. Zamówiłem kebaba z wołowiną i łagodnym sosem (mimo tego że na tablicy jest napisane że jest baranina, nie była ona dostępna od dłuższego czasu) i otrzymałem takie cudo:
Ten kebab kosztował mnie 9,99 zł, co uważam za cenę atrakcyjną. Wygląda zupełnie zwyczajnie, może jedynie zielone akcenty w sosie są nieco ciekawsze, ale równie klasyczne. Zacznijmy, klasycznie, od mięsa:
Mięso: Ilość optymalna, duża warstwa na wierzchu i mniejsza pod spodem, dobrze doprawione ale ma jeden zasadniczy problem...mięso jest zwyczajnie lekko niedopieczone (starsza Pani już wiedziała, pozdrawiam gorąco). Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że opiekacz na którym było mięso wołowe działał tylko w 50% i nie jest to bardzo uciążliwe ale czuć. Kebaby nigdy nie są szczególnie ciepłe, ale ten był po prostu bardzo zimny. Aczkolwiek nie krzywdzi to jakoś straszliwie smaku kebaba, jest jednak istotną wadą.
Ciasto: Miękkie, niekruche, dobrze pasuje do zawartości, nie przecieka. Brakowało mi jednak dodatkowej chusteczki (uznałem, że można to podciągnąć pod kategorię bułki), którą można by wytrzeć ręcę, bo na samym dole jest troche za dużo sosu i lubi wypływać, także uwaga na wasze ubrania, żebyście zawsze mogli jeść kebaba stylowo.
Sos: Jest łagodny, całkiem smaczny, o dziwo wodnisty, chociaż jego wygląd mówi co innego. Ilość jest odpowiednia, dobrze się go miesza, ale zostaje go za dużo na dole. Drobne dodatki do sosu pozytywnie wpływają na jego smak, co ważne sos jest lekki i jego posmak nie zostaje w ustach po konsumpcji.
Surówka: Surówka leżąca na górze, ogórek i reszta dodatków są zwyczajne i dość smaczne, nie są świeże tylko coś w rodzaju "klasycznej długości przechowywania", ale jest to zwykła kebabowa norma. Coś co bardzo mi nie smakowało (piszę to chyba tutaj pierwszy raz) to surówka będąca w dolnej części kebaba - miała bardzo dziwny, ostrawy ale nieprzyjemny posmak. I niestety było jej dość sporo. Jej smak był bardzo charakterystyczny i wątpie, żeby smakował większości ludzi. Trochę jakbym żuł trampki po wfie. A wiem co mówię, bo mój żołądek ma już pewnego rodzaju tolerancję na takie wyroby.
Kebab jest najzwyklejszym średniakiem. Jeśli ma już jakieś lepsze elementy (bułka, cena), to są one przyćmiewane przez rzeczy słabe (niedopieczone mięso, dziwna surówka). To tyle, myślę że kwestia mięsa może być różna zależnie od dnia, a surówki można nie brać (kebab turecki z samą sałatą).
Ocena: 5+/10
Pozdro!
W następnym tygodniu pojawi się odcinek specjalny. Mam też pytanie do moich czytelników, o ile jeszcze jacyś tu żyją od jedzenia tylu kebsów - czy podobają wam się recenzje restauracji/barów z innym typem jedzenia? Co sądzicie?
W zeszłym tygodniu byłam tam na kebabie. Jedyne co różniło się od twojego opisu i zdjęcia, to fakt, że mięso było dopieczone (ale i tak bez rewelacji) oraz bułka była jeszcze bardziej wypchana składnikami co było na plus.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń